Początki kinematografii nie były łatwe. Kilkanaście lat po powstaniu kina niemego udało się technologicznie połączyć równoczesne nagranie obrazu i dźwięku. Sceptycy uważali, że tego typu filmy to „snobistyczna moda”, która szybko przeminie, a twórcy powrócą do dzieł niemych. Wtedy też okazało się, że doskonałą ścieżką rozwoju mogą być animacje – pierwsze z nich tworzone były nie dla dzieci, a dla dorosłych! Szybko stały się motorem napędowym rozwoju współcześnie rozumianego kina - wyjaśnia Michał Pieńkowski, filmoznawca.
Kiedy wreszcie twórcom udało się okiełznać animację, zaczęto zastanawiać się nad uatrakcyjnieniem prezentowanej treści. Pojawił się pomysł, aby obsadzić rolę głównych bohaterów samochodami, które często były ożywiane – zachowywały się jak ludzie lub zwierzęta.
Ruch pojazdów i całej animowanej rzeczywistości podporządkowany był muzyce. To dźwięk i melodia nadawały dynamiki i skupiały na sobie większość uwagi.
W niemal niezmienionej konwencji funkcjonuje to po dziś dzień. Współczesne „bajki” bazują na schematach wypracowanych przed II Wojną Światową – rozwinęła się technologia cyfrowa, zmieniła się motoryzacja, ale pomysł na ożywienie samochodów wciąż jest ten sam.
Ogromnym zainteresowaniem wciąż cieszą się również bajki w formie drukowanej – mówi Anna Wysocka, dyrektor filii Biblioteki Publicznej miasta Piaseczno w Józefosławiu. – Mimo wszechobecnej cyfryzacji, dzieci nadal chętnie sięgają do historii w wersji książkowej – dodaje.
Jak wynika z raportów Biblioteki Narodowej prawie 80 procent rodziców deklaruje, że czyta książki dzieciom. Co wybierają najchętniej?
Motoryzacja to nie tylko temat dla dorosłych! „Sprzedana” w odpowiedniej formie może być niezwykle atrakcyjna dla najmłodszych odbiorców. W końcu kto nie chciałby kumplować się z Zygzakiem McQuinn’em?!
Łukasz Siudak
CZYTAJ TAKŻE:
1.
2.
3.
4.